Przejdźmy jednak do najistotniejszej kwestii – kompozycji. Najważniejszym, i jak podkreśla producent, podstawowym składnikiem tych perfum, jest ekstrakt z haszyszu. Obok niego pojawiają się: nuty zielone (w głowie zapachu), żywice, tytoń, kawa, nuty drzewne (serce), agar i kadzidło (podstawa). Zapach ten odbierany jest przez ludzi naprawdę różnorodnie. Dla jednych jest mleczno-słodki, dla drugich dusząco-dymny, dla jeszcze innych gorzki czy kwaśny. Jedni upajają się aromatem haszyszu, twierdzac, że jest wręcz uzależniający, inni z niemałym rozczarowaniem dochodzą do wniosku, że go w ogóle nie czują. Tak więc Czarny Afgańczyk zyskał miano zapachu z kategorii „love or hate“. Przypadki obojętności są tu naprawdę sporadyczne i właśnie to jest ten powód, dla ktorego warto go poznać. Bo tylko zapachy z duszą, które są „jakieś“, godne są naszej uwagi. Ponadto perfumy Nasomatto mają doskonałą trwałość. Z intensywnością bywa różnie, w zależności od skóry, na której się usadowi. Niekiedy bywa prawdziwym wojownikiem, który jest w stanie zabić wszystko (i wszystkich ;)), co się wokół pojawi, ale niekiedy czyha blisko skóry, czekając jak cichy zabójca na swą ofiarę. W moim mniemaniu jest to zapach dość prostolinijny, nie zmienia sie jakoś zasadniczo w ciągu dnia. Wyczuwam w nim nuty drzewne, agar, kadzidło, tytoń i kawę. Gdzieś tam w tle pobrzmiewają niemalże niewyczuwalne nuty zielone, które przypominają mi trochę zapach skoszonej trawy (może to ten haszysz?). Mimo, że jest to unisex, wydaje mi się on jednoznacznie męski. Pasuje mi do silnych mężczyzn trzymających się z boku, takich trochę outsiderów… Dla mnie zapach Black Afgano jest ciężki, kremowy, a wręcz oleisty, ale niesamowicie intrygujący.
Za sukcesem tego zapachu nie stoi jednak niestety jego kunsztowna kompozycja. Być może nie zostałby on w ogóle odkryty, jak wiele innych, ciekawych perfum, gdyby nie przemyślany i udany marketing oparty o dwie zasady: niedozwolona, unikatowa substancja w kompozycji + celowe ograniczanie dostępności produktu. Nie bez powodu perfumy występują wyłącznie we flakonie o pojemności 30 ml. Ponadto marka Nasomatto sprytnie dawkuje nam swoje dzieło, tłumacząc, że wynika to z trudności w pozyskiwaniu cennego składnika. A wiadomo, jeśli coś jest deficytowe, to zyskuje wartość i jawi nam się jako dobro luksusowe. Jeśli weźmiecie pod uwagę stosunek popytu do podaży tych słynnych perfum, zrozumiecie, skąd bierze się ich kosmiczna cena. Wiele jest jednak osób, które chętnie za nie tę cenę zapłacą.
Mam nadzieję, że mój artykuł choć trochę wzbudził Waszą ciekawość perfumami Nasomatto Black Afgano. Jeśli będziecie mieli okazję, koniecznie przetestujcie ten zapach na własnej skórze. A może już mieliście okazję poznać Czarnego Afgańczyka? Jeśli tak, koniecznie podzielcie się z nami opinią na jego temat.